Ojciec na etacie |
11.07.2007. | |
Sytuacja komplikuje się, gdy mężczyzna aktywnie pełniący rolę opiekuna zostaje odcięty od dzieci w wyniku rozwodu. Davies jest dyrektorem Families Need Fathers, grupy nacisku pomagającej 3 tys. mężczyzn: - Prawo jest bardzo niesprawiedliwe. Dzwonią do nas tysiące zmartwionych ojców. Na szczęście większość ojców, z którymi rozmawiałem, mieszka nadal ze swoimi partnerkami, z jednym wyjątkiem, ale Jawad Al-Nawab pozytywnie pochodzi do dzielenia się opieką nad córką Rahimą, z która spędza połowę tygodnia. Głównym problemem dla samotnego rodzica jest według niego izolacja. - Nie ma żadnego poradnika. Uczysz się w trakcie, jak sobie radzić. W samotności. Niedawno odkryłem sesje "Dads Only" i chętnie z nich korzystam. Nie jestem za segregacją, ale historycznie to kobiety kojarzono z opieką nad dziećmi i dziś ludzie myślą w kategoriach "One Wiedzą Lepiej", a facet może czuć się ignorowany, szczególnie w czasie rozmów o karmieniu piersią. {mos_sb_discuss:14} Pełnoetatowy ojciec Zaangażowanie ojców w opiekę nad dziećmi nie jest zjawiskiem nowym. Dwieście lat temu William Cobbett przeniósł się na wieś, aby jego dzieci mogły korzystać ze świeżego powietrza i zdobywać wykształcenie pod kierunkiem ojca w domu. Cobbett jednak kontynuował karierę, podczas gdy mężczyźni, z którymi rozmawiałem w ostatnich tygodniach - w krótkich chwilach spokoju, gdy ich podopieczni byli w przedszkolu lub spali - porzucili pracę zawodową, czasami na dobre. To nie są mężczyźni, którzy dzielą się z partnerką opieką po połowie albo "wykonują swoją część obowiązków". To pełnoetatowi ojcowie, pracujący 24 godziny na dobę, dla których "spędzanie czasu z rodziną" nie jest, jak dla polityków, wynikiem porażki, ale świadomym wyborem. Podają oni bardzo różne powody pozostania w domu. Niektórzy wymieniają lepsze zarobki partnerki, ale dla większości z nich liczy się raczej satysfakcja z wykonywanej pracy niż wysokość dochodu. W odpowiedzi na pytanie o motywy słyszę: "Ona ma pracę, która ją pasjonuje - sam widzę, że jej kariera jest więcej warta niż moja"; "Ona robi karierę, a moje życie zawodowe składało się z szeregu przypadkowych zajęć". Edmund Farrow, który pracował wcześniej jako programista komputerowy, mówi, że dla niego decydującym czynnikiem był temperament: - Oboje z żoną zdecydowaliśmy, że to ja zajmę się dziećmi jeszcze zanim zaszła w ciążę. Nasze dochody były niemal identyczne, więc nie byliśmy pod finansową presją. Taki podział odpowiada naszym charakterom. Na przykład, w ubiegłym tygodniu, nasze najmłodsze (z trojga) dzieci zachorowało i siedziałem z nią w domu przez wiele dni. Elanie zwariowałaby po jednym dniu. Ideologia - lub idealizm - również może mieć znaczenie. - Nie jestem facetem w stylu New Age - powiedział mi jeden z ojców - uważam jednak, że obserwowanie rozwoju dziecka ma wymiar duchowy. Dwóch tatusiów, z którymi rozmawiałem postrzega swoją pracę w kategoriach moralnych, jako wybór, który, w przeciwieństwie do szaleńczego pędu za karierą, zapewni im spokojne sumienie w późniejszym życiu. "Gdy spojrzę wstecz będę czuł się wyróżniony, że byłem z moją córką w tym ważnym dla niej okresie"; "Nie chcę kłamać na łożu śmierci i żałować, że za mało czasu spędziłem z synem". Chęć pójścia pod prąd także może być motywem, ale słowo "pionierzy" wywołało sceptyczne reakcje u aktora Ricka Leafa, od 2 lat pełnoetatowego ojca, który przez poprzednie 6 lat był "bardziej tatą niż aktorem" (ma dzieci w wieku 8, 6 i 2 lata). - Nie jestem pierwszy. Nie jestem pionierem odkrywającym nowe lądy. Cieszę się, że zjechałem z tej drogi szybkiego ruchu i wybrałem spokojniejsze życie. Swoją decyzję określa jako pragmatyczną ("żona jest trochę młodsza i jej kariera zaczynała się rozwijać") i mającą związek z jego własnym dzieciństwem: - Wysłano mnie na 10 lat do szkoły z internatem i nie chciałem, aby moje dzieci czekał ten sam los - chciałem je poznać i pokazać, że jedno z rodziców, a nie niania, jest z nimi. Kilku ojców podziela uczucia Leafa, opowiadając o wątpliwościach, jakie mieli rozważając przekazanie opieki nad małymi dziećmi opiekunkom lub żłobkom. - Nie ważne jak dobrze wyszkolona i profesjonalna jest kadra w przedszkolu - mówi Jay Roach z Cheltenham - twoje dziecko jest tylko częścią ich obowiązków. Dla Jona Absaloma kluczowym czynnikiem były narodziny syna: - Był wcześniakiem i musiał spędzić 3 miesiące w szpitalu. Po tym wszystkim myśl o oddaniu go do żłobka w wieku 6 miesięcy była dla nas przerażająca. Wyprowadziliśmy się z Londynu i perspektywa powrotu i pracy tam była gorsza niż perspektywa opieki na Jackiem. Trzy dni w tygodniu Emily pracuje jako dziennikarka w Londynie, a w pozostałe dni jest w Dorset i wspólnie zajmujemy się dzieckiem. Taki układ się sprawdza. Taki podział wydaje się niektórym podejrzany - Wyluzowany Tatuś może przecież tak zapuścić dom w dni swoich dyżurów, że Zapracowana Mamusia będzie musiała wszystko sama posprzątać w dni wolne od pracy. Absalom przyznaje, że prace domowe nie są jego mocną stroną. - To określenie oznacza dla mnie cały zestaw umiejętności, których nie posiadam. Rzeczywiście, w domu jest lekki bałagan. Od czasu do czasu robię jednak sprzątanie pod hasłem "już nie mogę na to patrzeć". Poza tym, dobrze zajmuję się Jackiem, a to jest najważniejsze. Emily zgadza się, że Jon jest świetnym ojcem - jak większość kobiet w jej sytuacji cieszy ją, że może zostawiać dziecko z ojcem zamiast z osobą z zewnątrz - dodaje przy tym, że swobodniej podchodzi do prac domowych niż on. Próbuję wyciągnąć od nich więcej szczegółów na temat podziału obowiązków. Czy on zmywa? "Tak". Odkurza? "Tak". (Emily: "To prawda. Jack nazywa to Tatusiowym Odkurzaniem). Prasuje? "Rzadko". (Emily: "Prasujemy tylko przed weselami i pogrzebami".) Gotuje? "Dzielimy się po połowie". Czyści łazienkę i toaletę? "Hmm " " (Emily: "Tylko ja to robię"). Kupuje ubrania dla Jacka? "Rzeczy do noszenia na co dzień tak, ale Emily kupuje te bardziej eleganckie. Nie zarabiam przecież żadnych pieniędzy. Żyjemy z jednej pensji, która w całości trafia na konto Emily. Gdy wyjeżdża do Londynu, daje mi pieniądze na domowe sprawunki, ale ponieważ nie wiem, ile zostaje na koncie, staram się nie wydawać wszystkiego - kupuję rzeczy najpotrzebniejsze i w tanich sklepach. Całość czytaj w gazeta.pl |
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|
Jeszcze nie ma komentarzy - dodaj swój używając poniższego formularza... |